Wyobraź sobie świat, w którym zasada wzajemnego zniszczenia (MAD – Mutual Assured Destruction) przestaje być zimnowojennym reliktem, a staje się doktryną narodowego przetrwania jednego państwa. Mowa o tzw. Projekcie Samson nieoficjalnej, kontrowersyjnej doktrynie izraelskiej, która przypomina światu jedno: „Jeśli my zginiemy, świat zginie razem z nami.”
To nie bajka o Dawidzie i Goliacie. To scenariusz, w którym Dawid ma kilkadziesiąt, a może 200 głowic jądrowych ukrytych gdzieś na pustyni Negew, pod łodziami podwodnymi typu Dolphin i być może nawet na orbicie. I jedno przesłanie: „Zanim upadniemy upadniecie wy wszyscy.” Nie brzmi jak deklaracja pokoju. Brzmi jak atomowy testament.
Nowa dyplomacja? Zbombardować wrogów miłością. A resztę atomem. Skoro bezpieczeństwo Izraela ma być świętością, to może logicznym jest, że tylko sojusznicy Izraela powinni posiadać broń jądrową. Reszta? Do kontroli. Albo lepiej. Dajmy każdemu pacyfikującą bombę przyjaźni, zapakowaną w niebiesko-białą flagę.
Przy okazji:
– Korea? Niebezpieczna.
– Iran? Egzystencjalne zagrożenie.
– Pakistan? Podejrzany.
– Francja? Ewentualnie.
– Polska? Dajmy im, przecież się słuchają.
Oto świat, w którym sojusz militarny z Izraelem to nie tylko wspólna strategia. To akt wiary. Religia przetrwania. Prowokacja? Może. Proroctwo? Bardziej.
Nie pisze tego jako manifest nienawiści. Piszę to jako przypowieść, ostrzeżenie. Bo kiedy cywilizacja zaczyna opierać się na zasadzie: Jeśli mnie nie kochasz zginiesz razem ze mną, to nie jesteśmy już w geopolityce. Jesteśmy w eschatologii.
Projekt Samson to nie tylko potencjalna strategia. To symbol: świata, który nie wierzy już w dyplomację, tylko w siłę. świata, w którym strach stał się walutą międzynarodowych relacji. Świata, w którym nigdy więcej Auschwitz przeradza się w nigdy więcej Izraela nawet kosztem ludzkości”.
I co dalej? Być może czas przestać się zastanawiać, kto ma broń. I zacząć pytać: kto naprawdę trzyma palec na spuście – i po co? Może problemem nie są głowice. Tylko ręce, które już nie potrafią objąć nikogo inaczej niż przez celownik.







